Hertha Berlin zmienia taktykę pod Krzysztofa Piątka. Nowe otwarcie i nowe nadzieje w Berlinie

Hertha zmienia taktykę pod Krzysztofa Piątka. Nowe otwarcie i nowe nadzieje w Berlinie
Screen z Twittera
Z ponad dwumiesięcznej przerwy od Bundesligi mogli skorzystać zawodnicy, którzy leczyli poważne kontuzje lub przed pandemią bezskutecznie poszukiwali odpowiedniej formy. Do pierwszej grupy należy m.in. Dawid Kownacki, a do drugiej jak ulał pasuje Krzysztof Piątek. O kiepskich post-transferowych występach najdroższego gracza w historii Herthy Berlin mało kto już pamięta. Dla polskiego napastnika to ogromna szansa, by na nowo rozpocząć rozdział gry w lidze niemieckiej. Tym razem z dużo lepszym skutkiem.
Odejście z coraz bardziej dusznego Mediolanu, plotki o dołączeniu do przynajmniej połowy klubów w Europie i niespodziewany finał historii - lądowanie w Berlinie warte 24 mln euro. Krzysztof Piątek w Herthcie witany był jak zbawca kulejącej ofensywy, peany na jego cześć wygłaszał Juergen Klinsmann, a kibice czekali na zwolnienie blokady i start co najmniej tak dobry jak w Genui czy Milanie. A choć 24-latek zaczął nieźle, to z każdym kolejnym tygodniem dawał mnóstwo powodów do wątpliwości, czy Niemcy nie nazbyt pochopnie pobili rekord transferowy klubu. Pandemia i zawieszenie rozgrywek sprawiły, że słabe występy wychowanka Lechii Dzierżoniów to przeszłość, która, przy odpowiednim restarcie, może odejść do lamusa.
Dalsza część tekstu pod wideo

Im dalej w las…

- Krzysztof Piątek szybko dostał szansę debiutu w barwach Herthy, co biorąc pod uwagę słabą sytuację berlińskiego klubu, nie powinno dziwić. Były już snajper Milanu wszedł w drugiej połowie, trochę rozruszał ofensywę, pokusił się o strzały, ale drużyny nie zbawił. Miejmy nadzieję, że z czasem będzie tylko lepiej.
Tak opisywaliśmy pierwsze spotkanie Piątka w nowym zespole. Reprezentant Polski dostał około pół godziny gry zaledwie jeden dzień po podpisaniu kontraktu. Mogliśmy łudzić się, że faktycznie lada mecz wkomponuje się w zespół i szybko spełni wstępne oczekiwania. Obiecująco, bo po kilku dniach, były snajper Cracovii trafił do siatki w Pucharze Niemiec. A następnie zaczęły się schody. I to strome - na własne życzenie zawodnika.
Udany występ w pucharze nie stanowił preludium do jeszcze lepszej postawy na boisku, choć i tak dwukrotnie Polakowi się upiekło. Najpierw po porażce z Mainz (1:3) oberwała cała ofensywa, a Piątek po prostu dostosował się do poziomu kolegów. W kolejnym starciu Hertha odniosła szczęśliwe zwycięstwo (2:1 z Paderborn), a jak wiemy, zwycięzcy mogą liczyć na taryfę ulgową. Berlińczycy zgarnęli trzy punkty, pojawił się optymizm, a niemieckie media pochwaliły napastnika za… współpracę z kolegami. Nie mogły przecież kierować w jego stronę ciepłych słów z powodu dwóch zmarnowanych bardzo dogodnych okazji. Ocena “3.5” od “Kickera” w wygranym meczu była jednak bardzo wymowna.
W swoim czwartym spotkaniu w Bundeslidze Piątek zapracował na “szóstkę”. Niestety nie w skali szkolnej, a tej charakterystycznej dla wspomnianego wyżej medium. FC Koeln ośmieszyło Herthę pięcioma golami, “Piona” zagrał poniżej krytyki i na fatalną ocenę zwyczajnie zasłużył.
- Jasne, cała drużyna zaprezentowała się w sposób żenujący, ale Piątkowi odskakiwała piłka, brakowało mu dokładności, nie stwarzał żadnego zagrożenia w ofensywie - pisaliśmy w naszym cotygodniowym raporcie z gry stranierich.
Drobne światełko w tunelu zaświeciło tydzień później, bo “Pistolero” wreszcie się przełamał. Z Fortuną Duesseldorf wywalczył rzut karny, zamienił go na gola, był aktywny, ale… znów zrobił za mało. Zanim trafił z “wapna”, pomylił się w dwóch świetnych sytuacjach, które w formie zapewne by wykorzystał.
Za naszą zachodnią granicą pisali jednak o niezwykle potrzebnym golu, mającym zwiastować lepsze czasy i dla zawodnika, i dla całej drużyny, natchnionej odrobieniem trzybramkowej straty.
Gonić wynik berlińczycy musieli też w następnym meczu, ich ostatnim przed zawieszeniem rozgrywek. Znów się udało wyszarpać punkt, jednak bez praktycznie żadnego wkładu reprezentanta Polski.
- Nie wygrywał pojedynków, przewracał się, nie potrafił właściwie przyjąć piłki, a po jej stracie w ogóle nie ruszał do pressingu, tylko z niezadowoleniem na twarzy machał rękoma. Jego gra była niezwykle irytująca, często nie ustawiał się tam, gdzie powinien - podsumowaliśmy ten fatalny występ.
Podobne zdanie mieli dziennikarze “Bilda” i “Kickera”, którzy przyznali Piątkowi, nomen omen, “piątkę”. Cierpliwość kibiców znów została wystawiona na ciężką próbę, bo napastnik przypominał siebie samego z ostatnich miesięcy w barwach Milanu. Bez ładu, bez składu, bez goli. Co więcej, jednym z niewielu piłkarzy Herthy, do których nie można było mieć wielu uwag za grę w rundzie rewanżowej, stał się Mateus Cunha. Brazylijczyk przyszedł do drużyny niejako w cieniu “Piony”, a to na nim oparto jej grę ofensywną.

Gaz i nowe otwarcie

Minęły dwa miesiące, świat futbolu żył pandemią koronawirusa i rozgrywkami ligi białoruskiej, piłkarze czekali na powrót do treningów, a w Berlinie znów doszło do zmiany trenera. Klinsmanna dawno już nie ma, próby czasu nie przetrwał też Alexander Nouri, a ster niepewnej berlińskiej łodzi oddano w ręce Bruno Labbadii. I wszystko wskazuje na to, że to dla Krzysztofa Piątka znakomita wiadomość. Szkoleniowiec, który nie tak dawno temu ratował przed spadkiem Hamburg oraz Wolfsburg, słynie z twardej ręki, ma opinię człowieka wymagającego, ale skutecznego. Sam był napastnikiem, zatem łatwiej będzie mu dotrzeć do zablokowanego Polaka.
“Kicker” informuje o nowym planie Labbadii na rozruszanie niemrawej ofensywy Herthy. Trener szykuje się do ofensywnego ustawienia 4-3-3, ostatnio widzianego w tej drużynie na początku sezonu. Piątek dostanie pełną swobodę na “dziewiątce”, a Matheus Cunha ma operować minimalnie cofnięty za jego plecami. Michael Preetz, dyrektor sportowy “Starej Damy”, jest przekonany, że przyniesie to zespołowi same korzyści, a w takiej taktyce lepiej odnajdzie się reprezentant Polski.
- Krzysztof to rasowy napastnik, nieustępliwy, ambitny, solidny, zawsze szuka najkrótszej drogi do bramki - Preetz na łamach “Kickera” nie bawi się w półśrodki i wystawia laurkę napastnikowi. Słynna gazeta zaś poświęca 24-latkowi dwie kolumny, opatrzone wymownym tytułem: “Piątek chce dodać gazu”.
I niech dodaje, najlepiej do dechy. W Niemczech wierzą, że wróci snajper, który zachwycał w Serie A seryjnie zdobywanymi golami. Nie po to Hertha wydawała na niego tyle pieniędzy, by oglądać takie występy, jak przed wybuchem pandemii. Przymusowa przerwa okazałaby się dla Piątka zbawienna, o ile ten szybko pozwoli kibicom i władzom klubu zapomnieć o męczarniach sprzed ponad dwóch miesięcy. A może to zrobić tylko w jeden, słuszny sposób. Jak najczęściej prezentować im swoją firmową cieszynkę. Lepszej okazji na nowe, skuteczne otwarcie po prostu nie będzie. Pierwsza próba w najbliższą sobotę w Hoffenheim.
Mateusz Hawrot
***
Tak jak I Wy, czytelnicy, kibice, tak i Meczyki szykują się do wznowienia rozgrywek Bundesligi. Przed pierwszym gwizdkiem zafundujemy Wam jeszcze teksty związane z tym świętem futbolu. Trzymajcie rękę na pulsie! Zaś w trakcie "Wielkiej Soboty" będziecie mogli wspólnie z nami śledzić wszystkie najważniejsze mecze rozgrywane za naszą zachodnią granicą. Już teraz zapraszamy na zaplanowane relacje na żywo z najważniejszych spotkań Bundesligi, w tym oczywiście tych z udziałem Piątka, Lewandowskiego i Piszczka.
TUTAJ pisaliśmy o fenomenalnym czwartoligowcu, który dzięki wznowieniu rozgrywek w Niemczech ma szansę na historyczny sukces i wejście na europejskie salony.
TUTAJ przeczytasz tekst o Philippe Coutinho - wciąż piłkarzu Bayernu, który jednak w Monachium... nie jest mile widziany.

Przeczytaj również