Gol na wagę utrzymania mógł pozbawić go wielkiego transferu. Kręta droga Grealisha na szczyt Premier League
Bez Jacka Grealisha Aston Villa nie utrzymałaby się w Premier League. Nawet w ostatnim, decydującym meczu z West Hamem, lider zespołu wziął sprawy w swoje ręce. Jego gol dał drużynie utrzymanie i, paradoksalnie, być może utrudnił samemu zawodnikowi wielki transfer. Anglik przez cały sezon udowadniał, że jest na niego gotowy.
Grealish zaraz skończy 25 lat i wydaje się, że nadszedł czas na poważny krok naprzód w jego karierze. Pomocnik “The Villans” w przeszłości był już łączony z klubami z czołówki. Dwa lata temu media żyły jego możliwymi przenosinami do Tottenhamu, do których ostatecznie nie doszło. W ciągu ostatniego roku z kolei głównie mówi się o wyprowadzce na Old Trafford, aby wzmocnić Manchester United.
Kapitan ekipy z Birmingham potwierdził udanym sezonem, że komplementy pod jego adresem są uzasadnione, więc tym razem możemy być pewni, że znowu stanie się bohaterem transferowych newsów. Z tym że, pomagając swojej drużynie w uniknięciu spadku, sam sobie zrobił pod górkę i zminimalizował szanse na zmianę barw klubowych.
Prawdziwy lider
Po spadku AV do Championship w 2016 r., Grealish, który miał problemy z odnalezieniem się w realiach Premier League, zaczął z biegiem czasu pełnić coraz ważniejsza rolę w drużynie. Już jako 21-latek wypadał ze składu właściwie tylko z powodu kontuzji i był kluczowym ogniwem “The Villans”. Chociaż to zawodnik ofensywny, grający najczęściej jako wysunięty pomocnik lub skrzydłowy, nigdy nie imponował dwucyfrową liczbą goli czy asyst. Nie można jednak umniejszać jego wkładu w grę drużyny. To fundament, na którym zbudowano zespół z Birmingham, do dziś się na nim opierający Jako mózg i motor napędowy “ciągnie” drużynę, w czym najczęściej pomaga mu John McGinn.
Jeśli któryś z tego duetu wypada lub zalicza gorszy dzień, od razu ma to wpływ na postawę Villi na boisku. Zresztą, Grealish odgrywa istotną rolę również pod względem mentalnym. Jego praca, zadziorność i pewność siebie są naprawdę zaraźliwe. Ma prawdziwy "charakterek" - lubi skoczyć rywalowi do gardła, gdy jeden z partnerów pada ofiarą zbyt ostrego ataku.
Mimo że po wznowieniu rozgrywek w czerwcu zaliczył spadek formy, co oczywiście zbiegło się z serią 10 porażek "The Villans" z rzędu, to właśnie jego trafienie okazało się kluczowe dla losów zasłużonego klubu. W ostatniej kolejce Premier League 24-latek otworzył wynik meczu z West Hamem, pokonując Łukasza Fabiańskiego. "Młoty" chwilę później wyrównały, ale remis 1:1 zagwarantował utrzymanie Grealishowi i spółce. Anglik przełamał swoją trwającą pół roku niemoc strzelecką w najważniejszym momencie, ale już we wcześniejszych meczach na finiszu sezonu spisywał się jak na lidera przystało. Osiem punktów w ostatnich czterech kolejkach to w dużej mierze jego zasługa.
Zabójcza cena
Po wieńczącym sezon spotkaniu menedżer Dean Smith powiedział, że ma nadzieję na zatrzymanie największej gwiazdy zespołu. Jego słowa możemy przeczytać na łamach “Birmingham Mail”: - Jego kontrakt obowiązuje przez jeszcze trzy lata. Wiele razy już o tym mówiłem, właściciele klubu to miliarderzy, a jeśli ktoś chce kupić najlepszych piłkarzy, to musi liczyć się z dużymi wydatkami.
W razie spadku Aston Villi moglibyśmy być pewni tego, że Grealish zmieni pracodawcę. Teraz klub nie musi sprzedawać swojego lidera, więc cena może okazać się zaporowa.
Pieniądze nie są problemem na Villa Park. Wystarczy tylko przypomnieć, że poprzedniego lata, na rewolucję kadrową po awansie do Premier League, wydano tam 150 milionów euro. Beniaminek pod tym względem nieznacznie ustąpił jedynie dwóm zespołom z Manchesteru oraz Arsenalowi.
“Times” informuje, że siedmiokrotni mistrzowie Anglii oczekują za swojego wychowanka, uwaga, 80 milionów funtów! Nawet jeśli ostateczne wymagania zostaną obniżone, to ta zapowiedź pokazuje, że niełatwo będzie kupić Grealisha. Świadczą też o tym wypowiedzi trenera Smitha, który zapytany o to, gdzie wybiera się jego podopieczny, odpowiedział: Napić się ze mną!
Wart swojej ceny?
Czy w takim razie znajdzie się klub, który postara się spełnić wygórowane żądania i ściągnąć kapitana “The Villans”? Trudno uwierzyć, że ktoś będzie gotów wyłożyć tak szaloną sumę. Nawet zainteresowany piłkarzem Manchester United. Gdyby Grealish trafił na Old Trafford, zapewne miałby odgrywać rolę uzupełnienia składu. Może grać na skrzydle i w środku pola. Potencjalnie stanowiłby alternatywę dla Bruno Fernandesa czy nawet Paula Pogby. Przeznaczenie 80, może, po negocjacjach, 60 milionów funtów na gracza, który ma być przydatny przy rotacji, wydaje się mało prawdopodobne. Szczególnie biorąc pod uwagę, że konieczne są również inne transfery, a oczkiem w głowie Ole Gunnara Solskjaera pozostaje Jadon Sancho.
Z kolei Tottenham rywalizuje z Evertonem o Pierre’a-Emile’a Højbjerga z Southampton, którego wycenia się na 25 milionów. Zgodnie z informacjami “Telegraph”, uzbieranie środków na zakup zawodnika Southampton zależało od kwalifikacji do europejskich pucharów. Wydanie 3 razy większej sumy nie wydaje się więc realną opcją.
Zdaniem angielskich bukmacherów w walkę o kapitana Aston Villi może wmieszać się Arsenal. Kursy na przenosiny 24-letniego zawodnika na Emirates w ostatnim czasie drastycznie spadły, ale tutaj znowu pojawiają się uzasadnione wątpliwości. Priorytet, w teorii, powinno stanowić znalezienie defensywnego pomocnika. Realizacja tego celu może znacząco uszczuplić dostępny budżet. A ewentualna porażka w finale Pucharu Anglii, równoznaczna z brakiem awansu do Ligi Europy, praktycznie przekreśli jakiekolwiek szaleństwa Arsenalu na rynku transferowym.
A Aston Villa nie powinna być skora do sprzedaży Grealisha z bardzo prostego powodu - on jest dla nich po prostu bezcenny. Po zeszłorocznej przebudowie i sezonie pełnym turbulencji, teraz potrzeba stabilizacji i bezpieczeństwa. Plan na najbliższy czas powinien opierać się na uzupełnieniu kadry, bez utraty filarów, takich jak McGinn, Grealish czy Tyrone Mings.
Spokojny byt w Premier League bez największej gwiazdy będzie trudny do osiągnięcia. Zresztą kapitan zespołu to chłopak z Birmingham, kibic AV od dziecka. To na pewno nie sprawi, że pozostanie tam do końca kariery, ale może pomóc w zatrzymaniu go w klubie. Przynajmniej na rok. Rok, który zapewne spędziłby gdzie indziej, gdyby nie gol, którego wbił West Hamowi.
***
Zachęcamy do lektury tekstów podsumowujących miniony sezon Premier League:
TUTAJ znajdziesz wybraną przez redakcję Meczyków XI sezonu.
TUTAJ przeczytasz o siedmiu największych przegranych minionych rozgrywek.
TUTAJ przeczytasz o siedmiu największych wygranych minionych rozgrywek.
TUTAJ przeczytasz o największych niewypałach transferowych.
TUTAJ przeczytasz o piłkarzach, którzy mimo spadku ich drużyn mogą znaleźć zatrudnienie w klubach z ligowej czołówki
TUTAJ przeczytasz o ostatnim tańcu Davida Silvy. Hiszpan po dziesięciu obfitych latach pożegnał się z Manchesterem City.
TUTAJ przeczytasz tekst o Edersonie, najbardziej nowoczesnym bramkarzu świata, który stał się oczkiem w głowie Pepa Guardioli.
TUTAJ przeczytasz o zmianach, bez których Liverpool nie byłby w stanie zdobyć tytułu mistrzowskiego.
A w TYM miejscu przeczytasz o możliwych wielkich transferach w Premier League.