Farsa w meczu Sabalenki, na WTA znów spadają gromy. Problemy liderki rankingu, może odpaść z turnieju [WIDEO]
Organizacja tegorocznego WTA Finals od początku pozostawia wiele do życzenia. W nocy z czwartku na piątek organizatorzy przegrali z pogodą. Kilkukrotnie przerywano starcie Aryny Sabalenki z Jeleną Rybakiną, a mecz i tak zostanie dokończony kolejnego dnia.
Turniej w Cancun wzbudza ogromne kontrowersje. Władze WTA były niejednokrotnie krytykowane przez najlepsze tenisistki świata, na czele z Igą Świątek oraz Aryną Sabalenką.
Białorusinka z pewnością długo nie zapomni spotkania z Jeleną Rybakiną. Tenisistkom przeszkadzał nie tylko silny wiatr, ale także opady deszczu. Spotkanie było kilkukrotnie przerywane.
Początkowo rywalizacja toczyła się zgodnie z planem, a Sabalenka wysoko prowadziła z Rybakiną. Przy stanie 5:1 spotkanie po raz pierwszy zostało przerwane - było wówczas 5:1 dla Białorusinki.
Po 25 minutach podjęto decyzję o jego wznowieniu, mimo że warunki wcale się nie poprawiły. Ta decyzja WTA była kompletnie niezrozumiała. Efekt? Rozegrano zaledwie cztery punkty, aby znowu przerwać rywalizację, tym razem na ponad godzinę.
Po powrocie Sabalenka wygrała pierwszego seta 6:2, lecz w drugiej partii zaczęły się jej problemy. Przy stanie 3:3 znów na chwilę przerwano spotkanie. To wybiło Białorusinkę z rytmu, a Rybakina wyszła na prowadzenie 5:3.
Wówczas znów mocno się rozpadało i po dłuższym oczekiwaniu podjęto decyzję o dokończeniu rywalizacji w piątek. Na 17:30 czasu polskiego zaplanowano dwa mecze deblowe. Dopiero później na kort wrócą Sabalenka i Rybakina. Ostatnim meczem singlowym tego dnia ma być z kolei starcie Igi Świątek z Ons Jabeur. Do niego dojdzie jednak najwcześniej w nocy polskiego czasu. W najlepszym wypadku, bo prognozy pogody znów nie są optymistyczne.
Na WTA spadają gromy, gdyż turniej w Cancun miał być rozgrywany pod dachem. Kort budowano jednak w ostatniej chwili i okazało się, że zadaszenie będzie wzmagać podmuchy wiatru, przez co ostatecznie z niego zrezygnowano.