Dramat Pawła Wojtali. Podsłuchy, stalking, oskarżenie o kradzież. "Moje dziecko nic mu nie zrobiło"
Od siedmiu lat prezes Wielkopolskiego ZPN i członek zarządu PZPN, Paweł Wojtala, przeżywa dramat. Były reprezentant Polski i jego partnerka - Barbara - co rusz są prześladowani przez byłego partnera kobiety. Teraz Wojtala postanowił o tym opowiedzieć. - Wiele rzeczy widziałem w życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie. O ile ataki na siebie jakoś znosiłem, o tyle tego ataku na moje dziecko mu nie zapomnę - podkreślił działacz.
Paweł Wojtala udzielił wywiadu portalowi Interia.pl, gdzie opowiedział o koszmarze, jaki on i jego najbliżsi przeżywają od lat. Sprawa zaczęła się w 2017 roku. Były partner Barbary m.in. od lat wysyła donosy i anonimowe listy, które mają oczernić obecnego prezesa Wielkopolskiego ZPN. Donosy miały znaleźć się na biurkach m.in. Zbigniewa Bońka, Cezarego Kuleszy, a nawet Gianiego Infantino, czyli prezesa FIFA.
- Szkalujące mnie materiały były wysłane do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy i poprzedniego prezesa, Zbigniewa Bońka, członków zarządu, prezesów wojewódzkich związków oraz do wielu klubów piłkarskich w całym kraju. Od Legii Warszawa i Lecha Poznań, aż po GKS Przodkowo i Pogoń Nowe Skalmierzyce - mówi Wojtala w rozmowie z Wojciechem Górskim z Interii.
Skąd to się wzięło? Dalej opowiada Wojtala:
- W mojej opinii ten mężczyzna obwinia mnie o to, że stracił swoją wielką miłość. Stąd też te obsesyjne, wieloletnie działania przeciwko mnie. Proszę sobie wyobrazić, że w sprawie rozwodowej facet wnioskował o przesłuchanie blisko stu świadków, w większości niezwiązanych z ich życiem, natomiast związanych ze mną. Robił to tylko po to, by się zemścić i próbować zniszczyć moje dobre imię - koontynuuje członek zarządu PZPN.
Wojtala i jego partnerka byli regularnie podsłuchiwani od 2017 roku. W 2020 roku sprawa trafiła na policję, a ta osoba usłyszała wyrok za te czyny i za to, że nielegalne nagrania zostały udostępnione przed sądem.
- Fragmenty stenogramów z tych nielegalnych nagrań zostały udostępnione w takim zbiorze materiałów, trafiły do prezydenta Andrzeja Dudy, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Najwyższej Izby Kontroli, prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, a nawet za granicę, do FIFA i UEFA. Przecież to samo w sobie brzmi absurdalnie - komentuje Wojtala dla Interii.
Były reprezentant Polski był także oskarżany o niejasne interesy i zabronione działania działaczom PZPN.
- Przekonywał, że prowadzę... nielegalną działalność bukmacherską. Że mam jakieś tajne udziały, że powinno się mnie zdyskwalifikować z działania w środowisku piłkarskim. Sugerował, a nawet pisał wprost, że jestem współwłaścicielem czy udziałowcem wielkich zagranicznych firm (...) Oskarżenie o współudział w kradzieży samochodu jego matki. O uszkodzenie jego samochodu. O próbę przejechania go, kiedy jechał na rowerze. O próbę pobicia, zresztą wspólnie z moją partnerką. O to, że groziłem mu śmiercią. O to, że ukradłem dokumenty jego spółek - uwaga - z jego domu. Że rzekomo ukradłem jakieś jego innowacyjne projekty w celu ich wykorzystania. Że podrobiłem jego podpis na wekslach, żeby je wykorzystać przeciwko niemu. Sugerował nawet, że jestem powiązany ze środowiskiem przemytników i przestępstwami VAT-owskimi - dodaje Wojtala.
Czarę goryczy przelała sytuacja z wesela córki Wojtali, o czym mówi sam zainteresowany.
- Na gości, którzy wychodzili z kościoła po zakończeniu ślubu, czekały banery porozwieszane na płotach i ulotki porozrzucane na ziemi, a na nich treści szkalujące mnie i moją rodzinę. Przygotowano to w trakcie ceremonii ślubnej, żeby wywołać szok po wyjściu pary młodej z kościoła! Wyobraża pan to sobie? Moje dziecko nic mu nie zrobiło, nie jest w tę sprawę w ogóle zaangażowane. I ten człowiek zrobił wszystko, aby popsuć najpiękniejszy dzień jej życia. Wiele rzeczy widziałem w życiu, ale czegoś takiego jeszcze nie. O ile ataki na siebie jakoś znosiłem, o tyle tego ataku na moje dziecko mu nie zapomnę - podsumował prezes Wielkopolskiego ZPN.