Dlatego Michał Probierz NIE powinien być następcą Santosa. "Reprezentacja to nie Jagiellonia"
Jeżeli mamy dość nerwów, przepychanek poza boiskiem i atmosfery "oblężonej twierdzy", Michał Probierz nie powinien zostać nowym selekcjonerem reprezentacji Polski.
Na początek małe zastrzeżenie. Michał Probierz to bardzo sympatyczny, barwny facet, ciekawy rozmówca i dobry trener. Jeden z lepszych trenerów polskiej piłki klubowej ostatnich lat. Ale...
Zacząłem od tego zastrzeżenia, bo selekcjoner (jeszcze?) kadry młodzieżowej uważnie śledzi media piłkarskie w Polsce. Jest na bieżąco z tym, co się o nim mówi i pisze. Ten tekst zapewne też do niego dotrze i sprawi, że zostanę dopisany do listy jego oponentów. Trudno, muszę to wziąć na klatę.
"Jest grupa ludzi..."
Probierz zawsze lubił szermierkę na słowa. Bywał pamiętliwy. Jeśli dziennikarz z Białegostoku czy Krakowa został przez niego uznany za nieprzychylnego, mógł spodziewać się odpowiedzi sympatycznych, ale podszytych złośliwością i dodatkowymi komentarzami. Bywa pamiętliwy.
Z jego publicznych wypowiedzi na przestrzeni lat można było odnieść wrażenie, że dostrzega w środowisku pewien spisek mający na celu zdyskredytowanie go. Jeden ze świeższych przykładów, cytat z "Dwóch Foteli" u Janusza Basałaja:
- Jest grupa ludzi, których w życiu nie przekonasz do tego, że jestem dobrym trenerem. Jest jedna osoba, która regularnie buduje swój autorytet na bazie komentarzy nt. mojej osoby. (...) Nigdy nie będę osobą, która będzie mówiła to, co ludzie chcą usłyszeć, tylko będę mówił to, co myślę. Kiedyś powiedziałem: po czterdziestce kilku może mnie pocałować w tyłek, a po pięćdziesiątce tym bardziej.
24 września skończy 51 lat. Jeden z naszych rozmówców, chcący zachować anonimowość, mówi o nim: "to gość, który wstaje rano i myśli, komu by tu przyp***".
Piotr Jawor, krakowski dziennikarz "Interii", określa go jako "bezkompromisowego". - W szatni rządzi on i długo, długo nikt. O ile w klubach czasem zdawało to egzamin, to w reprezentacji nabitej gwiazdami mogłoby się skończyć szybkim konfliktem. A tych w polskiej piłce ostatnio jest wystarczająco dużo - ocenia.
Naturalny ruch
Oczywiście za Probierzem przemawia za wiele atutów. Przede wszystkim natury praktycznej. Jest "pod ręką". Jako selekcjoner kadry U21 ma gotowy sztab, który mógłby zacząć pracę właściwie od zaraz. No i argument kluczowy, a więc bliska znajomość z Cezarym Kuleszą. Panowie lubią się i szanują z czasów wspólnej pracy z Jagiellonii. Probierz to jeden z ulubionych, jeśli nie w ogóle ulubiony szkoleniowiec Kuleszy. Zatrudnienie go w "młodzieżówce" po Macieju Stolarczyku było taką niespodzianką jak upały latem. Teraz nadarzyła się idealna okazja do awansu.
Kulesza musi jednak zrozumieć, że pierwsza reprezentacja to nie Jagiellonia. Rządząc polską piłką jesteś na świeczniku. Tu nie przejdą pewne decyzje, słowa i zachowania, które mogły przechodzić w Białymstoku. (Nie powinieneś na przykład zmieniać trenerów jak rękawiczki, bo twoje złe wybory mają większe konsekwencje niż w klubie). Reprezentujesz cały kraj. Wymagana jest pewna klasa, o której niedawno mówił Robert Lewandowski.
Doskonale to rozumiał Adam Nawałka. Ktoś powie, że był nudziarzem. Jego konferencje można było przewijać, bo nic się na nich nie działo. Ale czy odrobina nudy nie jest właśnie tym, czego teraz potrzebuje pogrążony w kryzysach PZPN?
Czy nie potrzebuje selekcjonera, który sto procent swojego czasu poświęci przygotowaniom rozbitej drużyny do kolejnych meczów eliminacyjnych i do walki w barażach? I nie będzie poświęcał nawet kilku procent tego czasu na medialne przepychanki?
Za Jerzego Brzęczka była drużyna "niekochanych". Za Czesława Michniewicza dziennikarscy "aferzyści". Wystarczy już tej oblężonej twierdzy.
Męczy nas piłka
Jeśli chodzi o sportowy aspekt, to na pewno ostatnie wyniki bronią dwukrotnego zdobywcy Pucharu Polski. Nie przegrał ostatnich siedmiu meczów z "młodzieżówką", a eliminacje Euro U21 zaczął od dwóch zwycięstw.
Na papierze jest więc dobrze, ale warto pamiętać, że zaczęliśmy kwalifikacje od meczów z Kosowem u siebie i Estonią na wyjeździe. W tym pierwszym meczu przespaliśmy drugą połowę. W drugim wymęczyliśmy zwycięstwo po golu Filipa Szymczaka w 81. minucie. Bo taka jest gra drużyn Probierza - męcząca. Piłkarzy, rywali, ale i widzów. Wie to każdy, kto śledził jego pracę w klubach i kto śledzi od początku jego kadrę do lat 21.
Warto przypomnieć, że pracę z nią zaczął od porażki z Grecją, remisu z Łotwą i porażki z Chorwacją, a presja, zainteresowanie i krytyka były nieporównanie mniejsze niż są w kadrze A. W Cracovii wygrał jeden z pierwszych jedenastu ligowych meczów. W Jagiellonii - dwa z pierwszych dziewięciu. Jeżeli będziemy oczekiwać natychmiastowej poprawy wyników w październiku, to możemy się rozczarować.
Jeżeli drużyny Probierza mają jakąś cechę charakterystyczną, to są nią ciągłe wrzutki z bocznych sektorów boiska, gdy wynik się nie układa.
- Zatrudnienie go byłoby ruchem minimalistycznym. W grze reprezentacji nie zmieniłoby się wiele w porównaniu do tego, co mogliśmy oglądać za czasów Czesława Michniewicza. Trener Probierz zawsze stawiał na grę defensywną i kontrataki - mówi nam Robert Bońkowski z TVP Sport, który przyglądał się pracy Probierza z Jagiellonią.
Gdyby rzeczywiście taki był wybór prezesa Kuleszy, to podejrzewam, że starsi piłkarze, jak Robert Lewandowski, mogą być rozczarowani. Euro 2024 będzie prawdopodobnie ich ostatnim turniejem. Żeby się tam dostać i nie przynieść wstydu, musimy szybko poprawić dwie rzeczy: po pierwsze grę, a po drugie atmosferę. Niestety Michał Probierz nie gwarantuje ani jednego, ani drugiego.