Kulisy odejścia ważnego piłkarza Lecha Poznań. Van den Brom mu tego nie zapomniał. "Zbyt wiele razy to robił"
Niedawno z Lechem Poznań oficjalnie pożegnał się Pedro Rebocho. Portugalczyk przy Bułgarskiej był dwa lata i w tym czasie zdobył mistrzostwo Polski oraz doszedł do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Klub jednak pożegnał się z zawodnikiem, a my sprawdziliśmy, jak dokładnie wyglądała sprawa odejścia oraz gdzie może teraz wylądować 28-letni piłkarz.
Pedro Rebocho przez dwa lata w "Kolejorzu" rozegrał 62 spotkania, w których strzelił jednego gola i zaliczył 10 asyst (pięć w sezonie 2021/22 i pięć w 2022/23). Tylko we francuskim Guingamp wystąpił w większej liczbie meczów podczas swojej seniorskiej kariery (86 spotkań, 16 asyst). Tych meczów mogło być jeszcze więcej, ale Pedro nie zawsze w minionych rozgrywkach był pierwszym wyborem trenera Johna van den Broma.
Piszemy o tym, bo to dość ważna kwestia obrazująca dotychczasową karierę Portugalczyka. To piłkarz, który szuka nowych wyzwań. Nie ma problemu z aklimatyzacją w nowym miejscu, bo potrafił na dobrym poziomie grać w Portugalii, Francji, Turcji czy Polsce. To miało ważny wpływ na to, że Pedro bardziej skłaniał się do odejścia z Lecha. Chciał spróbować czegoś nowego po dwóch latach w naszym kraju i zdobyciu mistrzowskiego tytułu.
Sprawdziliśmy, jak dokładnie wyglądały rozmowy Pedro Rebocho z Lechem Poznań. Portugalczyk w 2023 roku - na kilka miesięcy przed opuszczeniem klubu - otrzymał propozycję od "Kolejorza". Rozmowy trwały nawet kilka miesięcy, ale Pedro od początku zaznaczał, że chce zrobić krok w przód. Zresztą sam nawet zaznaczał, że "jego misja dobiegła tu końca".
Dodatkowo Lech oferował kontrakt dłuższy niż na rok. Także inne były warunki kontraktowe. Pedro jednak od początku nie palił się do rozmów. No i jeszcze była kwestia trenera.
John van den Brom uznał, że Pedro zbyt wiele razy zawiódł w ważnych meczach pucharowych, jak z Karabachem, Austrią Wiedeń czy Fiorentiną. W klubie nawet wspominali trenerowi, że Pedro bardzo dużo dał drużynie w sezonie mistrzowskim i to chwilowy kryzys, ale Holender konkretnie patrzył na tu i teraz. Były w tym sezonie nawet momenty - w bardzo ważnych meczach jak z Bodo - potrafił postawić na nominalnego prawego obrońcę na lewej stronie, czyli Alana Czerwińskiego, sadzając na ławce zdrowego Pedro. Holender rzadko też krytykuje swoich zawodników, bo w tym sezonie pozwolił sobie na to w przypadku bardzo wąskiej liczby piłkarzy i był wśród nich właśnie Rebocho.
Zresztą Holender bazujący na swoim doświadczeniu nie ma problemu z odstawianiem zawodników, bo przecież postąpił tak też z Joao Amaralem, a zrobił piłkarzy z Marchwińskiego czy Velde.
Co dalej?
Tak jak pisaliśmy - Pedro szuka nowych wyzwań. Jak udało nam się ustalić, wokół zawodnika kręcą się czołowe kluby tureckie oraz greckie. Są też tematy z Francji. Pojawił się w kontekście Portugalczyka temat Panathinaikosu, ale Grecy ostatecznie postawili na Filipa Mladenovicia, któremu także wygasał kontrakt z końcem sezonu.
Jednak jak mielibyśmy obstawiać, to Pedro ostatecznie wyląduje w Grecji albo jakimś nowym kraju. Tak słychać z jego otoczenia, że chciałby spróbować żyć w kraju, w którym jeszcze nie mieszkał, więc wtedy odpadałyby Turcja i Francja. O tym powinniśmy się dowiedzieć w ciągu najbliższych kilku dni.
Odejście Pedro jest o tyle istotne, że na lewej obronie Lech Poznań obecnie ma tylko jednego nominalnego zawodnika, czyli Barry'ego Douglasa - najstarszego piłkarza w całym zespole. Ta pozycja wymaga pilnego wzmocnienia i Lech rozgląda się za jakościowym transferem na tę pozycję, czyli do pierwszego składu. Pojawił się temat Francuza Floriana Miguela z SD Huesca, o którym pisaliśmy już kilka tygodni temu, ale w tej kwestii nie doszło jeszcze do porozumienia obu stron i do ewentualnego podpisania umowy jest daleko.
Jeśli chodzi o odejście Lubomira Satki, to Słowakiem mocniej zainteresowały się kluby z MLS, ale o konkretach też jeszcze nie słychać.