Był skończony, dziś zamiast nienawiści fani skandują jego nazwisko. Renesans Xhaki. "Topowy pomocnik w lidze"

Był skończony, dziś zamiast nienawiści fani skandują jego nazwisko. Renesans Xhaki. "Topowy pomocnik w lidze"
PressFocus
- Nienawiści i braku szacunku, które mnie spotkały, nie życzyłbym najgorszemu wrogowi - te słowa Granita Xhaki najlepiej oddają jego niedawne relacje z kibicami Arsenalu. To już jednak przeszłość. Szwajcar dziś jest liderem “The Gunners” i czołowym pomocnikiem Premier League. A przy tym znacznie poprawił swój wizerunek.
Obecny sezon jest siódmym Granita Xhaki w barwach Arsenalu. Kariera Szwajcara na Emirates Stadium to istny rollercoaster. Wreszcie jednak nabrała rozpędu we właściwym kierunku. Współpraca z Mikelem Artetą odmieniła go jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Obecnie Xhakę śmiało możemy zaliczyć do grona topowych środkowych pomocników ligi. 30-latek udowadnia też, że nie tylko na boisku potrafi doskonale wywiązywać się ze swoich zadań. Warto zaznaczyć, że jego długoletni, powszechny wizerunek niewiele miał wspólnego z realizmem. Nawet jeśli w oczach wielu kibiców - niekoniecznie Arsenalu - nadal pozostaje boiskowym “brutalem” z gorącą głową.
Dalsza część tekstu pod wideo

Czerwony jak Xhaka

Oczywiście, obraz Xhaki grającego bezmyślnie, skorego do boiskowych przepychanek, z wyjątkowym darem do łapania czerwonych kartek, nie wziął się znikąd. W barwach Arsenalu szwajcarski pomocnik pięć razy wylatywał z boiska. Zawsze bezpośrednio, nigdy po dwóch “żółtkach”. Co gorsza, zwykle robił to w newralgicznych momentach, znacznie komplikując drużynie boiskowe położenie. Tak było i w 2020, i 2021, i 2022 roku. Trzy czerwone kartki, każda za coś innego.
  • 13.12.20 - mecz z Burnley, 0:1 - kartka w 58. minucie za rzucenie się na przeciwnika w trakcie przepychanek po własnym faulu
  • 28.08.21 - Manchester City, 0:5 - kartka w 35. minucie za spóźniony, ostry wślizg w niegroźnej sytuacji
  • 13.01.22 - Liverpool, 0:0 - kartka w 24. minucie, dość pechowa, nieodpowiedzialny faul taktyczny w roli ostatniego obrońcy
Wcześniej jeszcze Granit złapał dwie czerwone kartki w sezonie 2016/17, ale to właśnie te trzy wyżej wymienione zdarzenia głównie zapadły w pamięci kibiców, obserwatorów i także arbitrów. Wizerunek piłkarza, który nie przebiera w środkach i często odsyłany jest przez sędziów do szatni, nie pomaga Szwajcarowi. W ubiegłych rozgrywkach Premier League zebrał aż dziesięć żółtych kartek, mimo że nie zawsze na nie zasługiwał. Ale nie ma co ukrywać, że z łatką brutala trudniej mu uniknąć kar za boiskowe przewinienia.
To jednak nie nadmierna agresja na murawie sprawiła, że Xhaka w pewnej chwili stał się persona non-grata wśród fanów “Kanonierów”.

Granica przekroczona

W ostatnich miesiącach pracy na Emirates Unai Emery mianował Granita, ważną postać szatni, kapitanem zespołu. Atmosfera w klubie i wokół niego nie była wtedy, mówiąc delikatnie, najlepsza. Arsenal zmarnował okazję wdarcia się do Ligi Mistrzów, przegrywając finał Ligi Europy z Chelsea. Rosła frustracja fanów, a poszczególni piłkarze, z drobnymi wyjątkami, nie wzbudzali entuzjazmu na trybunach. Nie układało się też na linii Emery-zawodnicy, a wyniki zaczęły iść w kierunku wyrzucenia Hiszpana ze stanowiska.
I faktycznie, londyński projekt Unaia zakończył się w listopadzie 2019 r. Zanim jednak Emery stracił pracę, Xhaka stracił opaskę kapitana i został odsunięty od pierwszego zespołu. Gdy pod koniec października Szwajcar schodził z boiska w meczu z Crystal Palace, trybuny na niego gwizdały i buczały. Piłkarz, zszokowany i wściekły taką postawą kibiców, odpowiedział fanom dwoma wymownymi gestami. Po tym skierował się wprost do tunelu, ciskając po drodze koszulką o ziemię.
- Granica została przekroczona. Gdy schodziłem, buczało na mnie sporo ludzi. Byłem w szoku. Nigdy wcześniej czegoś takie nie doświadczyłem. Kiedy byłem blisko zejścia do tunelu, spojrzałem w górę na fanów tam siedzących. Na zawsze to zapamiętam. Jeśli teraz zamknę oczy, będę widział ich twarze. Ich złość. To nie jest tak, że mnie nie lubią. To coś innego. To nienawiść. Czysta nienawiść - opowiadał o swoich odczuciach 30-latek na łamach “Players’ Tribune”.
Xhaka wielokrotnie zwracał uwagę, że może i jest piłkarzem Arsenalu, który 90 minut biega po boisku, ale przede wszystkim jest też człowiekiem. Tamtego dnia, 27 października 2019, było to niezwykle ważne.
- Nigdy nie miałem problemu z krytyką. Ale by buczeli na ciebie twoi kibice? Gdy jesteś kapitanem? To coś innego. Chodzi o szacunek - słowo, które zawsze było dla mnie ważne, już od dziecka. Coś, co zaszczepiła we mnie matka. Szacunek dla matki. Dla rodziców. Dla klubu, kolegów, kibiców. Ale tamtego dnia poczułem brak szacunku. Komentarze były przekroczeniem granicy. Przyjąłem to bardzo osobiście. Tak, byłem kapitanem Arsenalu. Ale jestem też człowiekiem. I jako człowiek ucierpiałem. Stąd taka reakcja - tłumaczył.
U Emery’ego Xhaka już nie zagrał. Do zespołu przywrócili go dopiero tymczasowy trener Freddie Ljungberg, a następnie Mikel Arteta. Wszystko jednak wskazywało na to, że to ostatnie chwile pomocnika w Londynie. On nie chciał Arsenalu, Arsenal nie chciał jego. Każda strona miała dość. Rozstanie było właściwie formalnością.
- Miałem spakowane walizki. Gotowe paszporty. Skończyłem z Arsenalem. Na stole leżała oferta z innego klubu, musiałem tylko ją podpisać. Razem z żoną zdecydowaliśmy się odejść. Chciałem tylko pożegnać się z Mikelem i wtedy mogliśmy wsiąść na pokład samolotu. To był grudzień 2019 - wspominał Szwajcar.
Granit Xhaka nie wsiadł wtedy do samolotu. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że Mikel Arteta rozpakował jego walizki.

Metamorfoza z Mikelem

- Każdy fan, każda osoba, która spędzi pięć, dziesięć, a nawet dwie minuty z Granitem, zrozumie, jakim jest człowiekiem, jakim jest profesjonalistą i jak bardzo dba o klub, przejmuje się nim - chwalił podopiecznego hiszpański menedżer.
Arteta od chwili przejęcia sterów na Emirates postanowił uczynić Xhakę istotnym ogniwem drużyny. Przekonywał go, by ten został w Londynie. Poprosił piłkarza o pół roku czasu na udowodnienie mu, że się myli, chcąc odejść. Trener zapewnił pomocnika, że po sześciu miesiącach, jeśli ten nie zmieni zdania, dostanie zielone światło na transfer. Odwiódł reprezentanta Szwajcarii od pomysłu błyskawicznej ewakuacji z Arsenalu. Granit, jak sam podkreślił, nie chciał odchodzić w niesławie.
- Mikel był szczery, konkretny, ciepły. Czułem, że mogę mu zaufać. Zwykle potrzebuję dużo czasu na podjęcie takich decyzji. Ale wtedy złamałem własne zasady. Powiedziałem Artecie: “ok”. Wróciłem do domu i poinformowałem żonę oraz rodziców, że zostajemy. Nie dowierzali. Moja głowa opuściła Arsenal, ale nie serce. Serce mi mówiło: nie możesz odejść z takiego klubu w taki sposób.
Gdy Xhaka decydował się spędzić “próbne” pół roku pod okiem Artety, pewnie sam nie spodziewał się, że długofalowa współpraca z byłym przecież środkowym pomocnikiem “Kanonierów” przyniesie mu tyle korzyści. Dziś o Granicie znów mówi się sporo, jednak z zupełnie innych powodów. Pozytywnych. Przede wszystkim 30-latek błyszczy na boisku. Na swojej pozycji należy do czołowych zawodników Premier League.
Skąd ta zmiana? Arteta powierzył Szwajcarowi rolę mobilnej, lewej “ósemki”. Xhaka nie musi męczyć się jako najgłębiej cofnięty z pomocników, gdzie sobie kiepsko radził, przede wszystkim z wyprowadzaniem piłki z defensywy. To należy do zadań Thomasa Parteya, o ile ten akurat jest zdrowy. Granit ma więcej do roboty w ofensywie. Chętnie zapędza się w pole karne rywali i pełni fundamentalną rolę w kreowaniu akcji. Doskonale wygląda jego współpraca z grającym na lewej obronie Ołeksandrem Zinczenką. Były piłkarz Borussii Moenchengladbach wspiera też skrzydłowych i napastnika. Przeciwko Brentford zanotował kapitalną asystę do Gabriela Jesusa [od 0:34]:
Choć Xhaka już w ubiegłych rozgrywkach wyglądał naprawdę mocno, to w obecnych często przechodzi samego siebie. Wygrywa większość pojedynków na ziemi i w powietrzu. Jest motorem napędowym zespołu, imponuje boiskową inteligencją. Ma już gola i trzy asysty. Stoją też za nim inne ciekawe liczby. Pomocnik Arsenalu wykonuje średnio 5.53 tzw. progresywnego podania na mecz, co daje mu dziewiąte miejsce w tej klasyfikacji w lidze. Średnio co 90 minut tworzy także 3.73 “akcji” kreujących sytuacje strzeleckie (tzw. shot-creating actions). To siódmy najlepszy wynik ze wszystkich piłkarzy Premier League. I właśnie ta statystyka doskonale ukazuje metamorfozę Granita. W sezonach 2019/20 i 2020/21 nie dobijał w tym wskaźniku nawet do 1.50. Dziś jest chyba w życiowej formie.

Nowy wizerunek

Zmieniła się nie tylko rola w zespole Xhaki, ale też jego pozaboiskowy wizerunek. Szwajcar “wyszedł do ludzi” i okazało się, że jest nie tylko dobrym piłkarzem, lecz i po prostu sympatycznym, porządnym człowiekiem. Zawodnik opublikował szeroki tekst na wspomnianym “Players’ Tribune”. Udzielił ekskluzywnego wywiadu “Sky Sports”. A w serialu “All or Nothing”, ukazującym losy Arsenalu w ubiegłym sezonie, zaprosił kamery do swojego londyńskiego domu, gdzie mieszka z żoną i dwoma córkami.
- Jestem spokojniejszy. Z ich powodu pomyślę dwa razy, zanim coś zrobię - zauważył piłkarz.
Rysuje się tym samym obraz osoby niezwykle rodzinnej, spokojnej i ułożonej. Granit na każdym kroku podkreśla, że chce być normalnym gościem. Takim jak inni, na tyle ile to możliwe.
- Przez 90 minut gry jestem Granitem Xhaką, pomocnikiem Arsenalu. Ale resztę czasu jestem po prostu gościem ze Szwajcarii, żyjącym w Londynie z żoną i dwójką dzieci. Normalnym człowiekiem, jak wszyscy. Nie chcę żyć inaczej, nie chcę chodzić z dziesiątką ochroniarzy, nie chcę kupować jedzenia tylko na dowóz. W domu mogę robić co chcę. Bez zdjęć, krzyków z tyłu. Nikt nie mówi mi nic przykrego. Wiem, że żonie jest ciężko, gdy jestem przygnębiony lub gdy przegrywamy mecz. Ale tylko z nią mogę szczerze pogadać - wyjaśniał 30-latek.
- Z powodu mojej gry ludzie mają mnie za agresywnego. Są ludzie, którzy cię kochają, są też tacy, którzy nie. Krytykują cię, wypisują o tobie okropne rzeczy. Zapominają, że my także jesteśmy ludźmi - spuentował Szwajcar.

Znów kapitan

W ostatnich tygodniach u Granita Xhaki nastąpiła jeszcze jedna, ważna zmiana. Po raz pierwszy od feralnego spotkania z Palace ubrał opaskę kapitana Arsenalu, choć jeszcze w lutym odmówił jej przejęcia w końcówce spotkania z Brentford. Niedługo później przyznał jednak, że dojrzewał i dojrzał do zmiany decyzji.
- Nigdy nie mów nigdy. Można dowodzić Arsenalem i nie mieć opaski na ramieniu. Staram się to robić. Ale kiedy przyjdzie ktoś z klubu i zapyta, czy chciałbym ją wziąć, będę gotów. Wiem, że jestem gotów zrobić to ponownie - mówił w maju dla “Sky”.
Z opaską czy nie, Xhaka jest jednym z niepodważalnych liderów zespołu. I na boisku, i w szatni. Jego niebagatelny wpływ na funkcjonowanie drużyny doskonale było widać w “All or Nothing”. Granit wspiera też młodszym graczom - a tych nie brakuje - w ich adaptacji. Pełni rolę mentora, z której wywiązuje się bez zarzutu. Zaś w wolnym czasie robi licencję trenerską i pomaga w drużynie juniorów Arsenalu do lat 16.
- Jestem bardzo dumny z siebie i z drużyny. Mamy do siebie duży respekt, razem się śmiejemy, razem jesteśmy smutni i rozczarowani (to część tego zawodu), ale generalnie bardzo szczęśliwi. Kocham boisko. Kocham grać, kocham to, co robię. To moja pasja - mówił.
Trudno się więc dziwić, że szwajcarski pomocnik obecnie nigdzie się nie wybiera. Latem ubiegłego roku, gdy media zwiastowały jego transfer do Romy, podpisał nowy kontrakt z klubem, obowiązujący do 2024 r. Zrobił to, co pewnie zrobiłby zimą 2019 r., gdyby nie incydent z Crystal Palace.
- Na meczu z Palace byli moi rodzice i agent. Dzień później mieliśmy rozmawiać z zarządem klubu o moim nowym kontrakcie. Wyjechaliśmy ze stadionu przed ostatnim gwizdkiem. W drodze do domu nikt nie odezwał się ani słowem. Godzina ciszy - wspominał.
Granit jest też coś winny Mikelowi Artecie.
- Mamy z Mikelem dobrą, bliską relację. Kiedy tu przyszedł, powiedział mi dokładnie to, co chciałem usłyszeć. Brakowało mi takiego trenera jak on. Niezwykle ciepłego człowieka, otwartego, z jasnymi pomysłami, zawsze stojącego za mną, niezależnie od tego, co ludzie mówią. Chcę coś jeszcze tutaj osiągnąć. Chcę odwdzięczyć się trenerowi, bo zawsze był osobą, która mnie wspierała - nie kryje wdzięczności piłkarz “The Gunners”.
Teraz Xhakę wspierają też kibice. Praktycznie bez wyjątku. Na trybunach słychać przyśpiewki na cześć szwajcarskiego pomocnika. Choć na relacjach Szwajcara z fanami zawsze pozostanie rysa sprzed lat.
- Nienawiści i braku szacunku, które mnie spotkały, nie życzyłbym najgorszemu wrogowi. Do dziś, jeśli przegrywamy, nie znoszę iść ostatnich metrów do tunelu. Nadal rozpoznaję te twarze. Siedzą tam ci sami ludzie. Opuszczam głowę, nie chcę znów przeżywać tego koszmaru.
- Ale dziś wiem, że dobrze wybrałem [zostając w klubie], nawet jeśli moje relacje z kibicami nigdy nie będą takie same, jak przed Palace. Tamten moment na zawsze zostanie w głębi mojego serca. Chcę jednak, by było to jasne: kocham Arsenal. Zawsze kochałem i nadal kocham. Będę dawał tego klubowi wszystko, dopóki nie odejdę.

Przeczytaj również