Brudna sprawa Benzemy. "Napięcie nigdy nie zgasło. Deschamps całe życie będzie o tym pamiętał"
Karim Benzema i reprezentacja Francji to historia związku, który nigdy się nie udał. Dobrze się stało, że obie strony zaczną teraz maszerować osobno. Didier Deschamps nie zapomniał o starych ranach: gdy tylko dostał pretekst, wybrał dobro grupy. Francja przegrała finał, ale zyskała przyszłość. Za półtora roku wróci głodniejsza.
Zawsze musi być jakiś syf. Po przegranym finale w 2006 roku, Francuzi też nie rozmawiali o meczu, tylko o tym, co Marco Materazzi powiedział “Zizou” i dlaczego ten wybrał uderzenie z byka. Teraz główna dyskusja kręci się wokół Benzemy. Dalej przecież nie do końca wiadomo, co stało się w Katarze. Najnowsza wersja jest taka, że powrotu Karima nie chciała starszyzna, czyli Hugo Lloris i Antoine Griezmann. Didier Deschamps też całe życie będzie pamiętał wandali w swoim domu w Bretanii i napis “Rasista” po tym jak Benzema lata temu dorzucał do kotła w mediach. Śmierdząca sprawa niby została wyjaśniona przed EURO 2020, ale tak naprawdę napięcie nigdy nie zgasło. Mundial 2022 i rezygnacja Benzemy z kadry tylko to potwierdza.
Finał w Lusail wypadał dzień przed jego 35. urodzinami. To mogłaby być filmowa puenta: Benzema z Pucharem Świata chwilę po tym jak odebrał Złotą Piłkę. Całą jesień mówiło się o jego ostatnim tańcu i o tym, że wreszcie może poszukać dziejowej sprawiedliwości. Dziś już wiemy, że jego miejsce na półce z piłkarzami w niespełnionymi w wydaniu reprezentacyjnym. Jest jak Eric Cantona albo David Ginola. Wygrał co prawda Ligę Narodów w 2021 roku, ale czym jest dziś Liga Narodów w porównaniu z historią, jaka spotkała w niedzielę Messiego? Benzema kończy smutno: w oparach niedomówień, napięcia i z wpisem na Instagramie, który piłkarze reprezentacji Francji przeczytali zaraz po wylądowaniu w Paryżu, gdy w samolocie wreszcie zaczął działać Internet.
Zepsute relacje
Można tę jego złość zrozumieć. Z Kataru wylatywał o godzinie 6 rano, dzień po meczu otwarcia. Podobno już pięć dni później był gotów do trenowania. Kontuzja wcale nie okazała się tak groźna jak orzekli lekarze kadry. Benzema chciał nawet zostać, ale Deschamps uparł się, że potrzebuje tylko tych, na których w każdym momencie może liczyć. Jest to na swój sposób dziwne: mówimy przecież o aktualnie najlepszym piłkarzu świata. Nawet tak mocna ekipa jak Francja nie może kimś takim pogardzić. Ale tutaj znowu dochodzą aspekty pozasportowe: to, że wpływowa część grupy nie do końca dobrze czuła się z Benzemą, a i sam Deschamps doskonale pamięta ile nerwów kosztowała go afera z seks-taśmą Valbueny. W Katarze zaryzykował tak samo jak wcześniej zaryzykował z brakiem powołania dla Jonathana Claussa. Ryzykował też w trakcie turnieju i zwykle wychodziło na jego. To jest właśnie Deschamps: siłę intuicji doprowadził do perfekcji.
Turniej pokazał, że Olivier Giroud, czyli słynny gokart przy Ferrari z opowieści Benzemy, też potrafi strzelać gole. Randal Kolo Muani jest przyszłością tej kadry. Świetne zmiany dawał Marcus Thuram, a na końcu i tak wszystko kręci się wokół Kyliana Mbappe. Benzema odkąd wrócił do kadry wcale nie miał na nią zbawczego wpływu. Rozegrał 16 meczów, z których Francuzi wygrali tylko osiem. Deschamps przywrócił go na EURO 2020 po miesiącach nagabywań z zewnątrz - trudno było przecież dłużej lekceważyć piłkarza, który w Lidze Mistrzów demoluje gigantów. Jesień popsuła jednak tę relację. Są głosy o tym, że Deschamps obraził się, gdy nie usłyszał podziękowań od Benzemy po wygraniu Złotej Piłki. Mówi się też o złej relacji sztabów medycznych Realu i Francji. To wszystko narastało, a gdy tuż przed mundialem była okazja Benzemę odpalić, to “DeDe” nacisnął za spust i pojechał dalej.
Pan obrażony
Być może ta sprawa jeszcze się rozwinie. Są przecież głosy z otoczenia Benzemy o zbyt mocnym treningu 18 listopada. Nikt nie wziął pod uwagę, że Benzema dopiero wracał po urazie. Lekarze z kadry z kolei zarzucają Karimowi, że nie do końca był szczery, gdy zdawał relacje ze swojej rekonwalescencji. Nie pomagają dziś zdjęcia przyjaciół Benzemy na Instagramie, cieszących się z sukcesu Argentyny. Wymowny jest też gest samego piłkarza, który nie poleciał do Kataru oglądać finał z bliska. Nie odezwał się też w sprawie przysługującej mu premii. On się po prostu już tej kadry wypisał, co prowadzi nas do dołującej puenty - jeden z najlepszych piłkarzy swojego pokolenia nigdy nie znalazł wspólnego języka z jedną z najlepszych reprezentacji w historii.
Francja jest dziś jak Brazylia lata temu: ma przeogromną podaż talentów, jej piłkarze zasilają topowe ligi, kadra może nie mieć pięciu podstawowych graczy, a na końcu i tak gra w finale mundialu. Francuzi są dziś punktem odniesienia dla innych. Zbudowali przecież całe siatki scoutingowe i systemy szkoleniowe, na których wzorują się inni. Właściwie od 2016 roku są na wielkiej fali, która może i czasem opadnie, ale za chwilę znowu gwałtownie się podrywa. Kylian Mbappe i jego głód zwycięstw tylko to napędza. I w tym wszystkim nagle nie ma Benzemy - piłkarza, który w klubie wygrał wszystko, ale na mundialu był tylko raz w 2014 roku. Cztery lata wcześniej w RPA został odstrzelony przez Raymonda Domenecha po tym jak został oskarżony o seks z nieletnią prostytutką.
Misja 2026
Przykład Benzemy pokazuje jak bardzo w piłce ważny jest talent i praca, ale równie ważne jest omijanie ciemnych zaułków. Przydają się też dobre relacje w grupie, bo we Francji ewidentnie tych dobrych relacji zabrakło. Paradoksem jest to, że gdy Deschamps zaczynał przygodę z Francją, był krok od wyrzucenia z baraży przed mundialem w Brazylii. Przegrał pierwszy mecz z Ukrainą 0:2, a w drugim jednego z goli strzelił właśnie Benzema. Dzisiaj Deschamps pracuje już dziesiąty rok. Jest pod tym względem rekordzistą we Francji. Odhaczył trzy finały na czterech turniejach i ma ochotę pierwszy raz w życiu wygrać mistrzostwo Europy. To dlatego Benzema nie czekał z komunikatem o końcu. On wie, że Deschamps dalej będzie selekcjonerem, a skoro tak, to przyszłość tej dwójki nie istnieje.
Deschamps do Kataru pierwszy raz jechał na wielki turniej bez przedłużonej umowy. W tle od dawna czeka już Zinedine Zidane, by przejąć po nim kierownicę. Ale ten mundial pokazał, że nasyceni w ostatnim czasie Francuzi znowu zaczynają być głodni. Zagrali lepiej niż wszyscy się spodziewali, a to też jest sygnał dla Deschampsa, żeby może pobawić się tymi klockami dalej. Noel Le Graet, prezydent federacji, po meczu z Anglią był w takiej ekstazie, że zapowiedział przedłużenie umowy, jeśli trener tylko wyrazi chęć. Obaj panowie mają spotkać się w styczniu, ale jako dobrzy przyjaciele już są pewnie dogadani.
Tematem nie jest już nawet EURO 2024, ale też mundial w USA. Deschamps wie, że ma klucze do genialnego pokolenia. Że ono ciągle jest zasilane i że nie ma sensu z tego rezygnować, skoro właśnie teraz można pisać historię. Jako piłkarz i trener wygrał praktycznie wszystko. Wrzucenie do gabloty Pucharu Europy i grzanie się w świetle Mbappe brzmi jak plan. W tym samym czasie, gdzieś w równoległym uniwersum Benzema też będzie miał, co robić.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.