"Biegaczka bez mózgu". Reprezentantka Polski atakowana na Białorusi. Otrzymuje straszne wiadomości
Kryscina Cimanouska reprezentowała Polskę na lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Budapeszcie. Sprinterka musiała radzić sobie z hejtem płynącym z Białorusi.
Sprawa Cimanouskiej poruszyła sportowy świat. Sprinterka podczas igrzysk olimpijskich w Tokio wytknęła niekompetencję szefom ekipy Białorusi. Za karę odsunięto ją od startu i nakazano karny powrót do kraju. Tam zapewne czekałaby ją surowa kara.
Cimanouska wymknęła się jednak funkcjonariuszom reżimu i na lotnisku w Tokio poprosiła o pomoc. Schronienie znalazła w Polsce. Barw naszego kraju broniła podczas niedawno zakończonych mistrzostw świata w Budapeszcie. Zgodę na start dostała krótko przed imprezą.
26-latka wystąpiła m.in. w sztafecie 4x100 m. Wraz z Pią Skrzyszowską, Magdą Stefanowicz i Ewą Swobodą zajęła znakomite piąte miejsce.
Białoruski reżim nie zapomniał o Cimanouskiej. Sprinterka przyznała, że w ostatnich dniach spotkały ją liczne szykany.
- Ludzie piszą. Niestety, głównie źle. Media piszą, że bardzo źle startowałam, że lepiej by było, gdybym na te mistrzostwa nie pojechała, że jestem tak słaba, że nie wiadomo dlaczego Polska mnie wzięła - powiedział Cimanouska, którą cytuje portal "Sport.pl".
- Obrażają mnie tam, niestety. Jak były eliminacje 200 metrów, to pokazali wszystkie biegi poza moim. Babcia do mnie pisała czy ja w ogóle wystartowałam. A poza tym, że nie mogła mnie obejrzeć, to jeszcze czytała o mnie straszne głupoty. Czekajcie, mam zdjęcie w telefonie, to powiem wam dokładnie, co napisali. O, mam: "Biegaczka bez mózgu zajęła 30. miejsce na 100 metrów, a w półfinale na 200 m była ostatnia" - opowiadała sprinterka polskim dziennikarzom.
Wyjazd na mistrzostwa świata do Budapesztu był pierwszą zagraniczną podróżą Cimanouskiej po przyjeździe do Polski. Twierdzi, że czuła się bezpiecznie.
- Tak, chociaż na Instagramie dostawałam pogróżki. Ktoś do mnie pisał, żebym ostrożnie wychodziła z hotelu. Blokuję takie groźby - powiedział Cimanouska.