Bereszyński: Matty Cash? Mam nadzieję, że szybko nauczy się polskiego. Gramy do jednej bramki [NASZ WYWIAD]
Bartosz Bereszyński ostatnio miał pecha, gdyż przez kontuzję wypadł z pierwszego składu reprezentacji Polski. Przed wysłaniem powołań na kolejne zgrupowanie porozmawialiśmy z nim o kadrze, Mattym Cashu i zainteresowaniu Interu Mediolan.
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Fajna sprawa być obiektem zainteresowania Interu Mediolan?
BARTOSZ BERESZYŃSKI: Wiadomo, że plotki zawsze są plotkami i wiadomo, że czytając takie rzeczy niektórym się serce raduje. Nie mam natomiast siedemnastu lat, żebym odpalał Twittera i się takimi rzeczami sugerował. Wiem, że dziennikarze we Włoszech lubią spekulować i pisać. Mam nadzieję, że w każdej plotce jest ziarno prawdy. Dwa czy trzy lata temu było jakieś konkretne zainteresowanie Interu, natomiast to nie doszło do skutku. Nie myślę w tych kategoriach. Staram się grać na boisku jak najlepiej. Mam nadzieję, że przyjdzie mi zagrać w jakimś topowym klubie.
Nie znudziła Ci się Sampdoria? Nie czujesz takiego życiowego przestoju?
Miałem taki moment, gdzie myślałem, że może nawet taka zmiana dla zmiany byłaby niezła. Żeby przyszło coś takiego nowego. Mieliśmy kiepski sezon przed przyjściem trenera Claudio Ranieriego, wyglądało to słabo. Po dziewięciu kolejkach mieliśmy jeden punkt. Wyglądaliśmy bardzo słabo, mieliśmy słabe okienko transferowe, ale przyszedł trener Ranieri i od tego czasu coś we mnie takiego się tchnęło. Wkroczyły takie nowe emocje. Widzę, że klub chce iść w dobrą stronę.
Nie ukrywam, że rola, którą czasami pełnię na boisku, czy to bycie kapitanem, czy bycie najdłużej w szatni - to są takie dodatkowe bodźce. To bardzo ważne. Nie można osiadać w strefie komfortu. Od czterech lat nie mam konkurencji, jak jestem zdrowy, to gram, nikt mnie nie zmienia. W teorii mógłbym palić cygaro, nic nie robić i bym grał. Ale to nie ja, nie myślę w takich kategoriach. Staram się nakładać na siebie dodatkową presję. Dziś mam przyjemność grać na jednej stronie z Antonio Candrevą, u którego widać dużą jakość. Mogę się od niego bardzo wiele uczyć. Troszeczkę odżyłem w ofensywie, bo pojawiły się dwie asysty. Wiadomo, że jeśli będę dobrze grał, to jestem przekonany, że coś się będzie działo.
Kiedy patrzysz na Candrevę, to czujesz że masz do czynienia z gościem, który swoje widział i przeżył?
Mówimy o gościu, który rozegrał ponad 400 meczów w Serie A. Grał w Lazio, Interze, był reprezentantem Włoch. Widać u niego dużą jakość i to, że współpraca ze mną jest dla niego ważna. Zdaję sobie sprawę, że muszę trochę popracować na niego. Na dziesięć piłek osiem będzie chciał kończyć sam, a dwie gdzieś mi da. Taka jest kolej rzeczy, lepiej żeby tacy piłkarze brali na siebie odpowiedzialność. Jak się spojrzy na naszą prawą stronę w Sampdorii, to w tym sezonie wygląda to naprawdę bardzo dobrze.
Jak wygląda to z Twojej perspektywy, jeśli chodzi o opaskę kapitańską? Długi staż i dlatego?
Powiem tak, na pewno dla osoby, która nie jest Włochem ciężko być takim liderem szatni, w wielu aspektach. Nie mam problemu z językiem - umiem go dobrze. Mamy kapitana - Fabio. To duża postać. Uważam, że mam cechy dobre dla kapitana, ale niekoniecznie muszę nim być. Jak ktoś spojrzy na mnie z boku to może te cechy dostrzec. Mogą one ciągnąć zespół do góry, ale wiem, że się tego uczę. Niektórzy mają wrodzone cechy przywódcze. Niektórych rzeczy się można nauczyć - wywierać presję na sędziach, rozmawiać. Tak jak powiedziałem - kapitan - to tylko i aż opaska. Nigdy się nie poddaję, nie odstawiam nogi - to cechy, które mogą ponieść drużynę.
Graliście w Sampdorii trójką obrońców. Grywałeś wtedy jako pół prawy stoper. Cieszysz się, że wróciliście do gry czwórką?
Mogę grać bardziej ofensywnie, co mnie cieszy, ale były mecze nawet w tym sezonie, kiedy przez połówkę musiałem być pół prawym stoperem. Była taka potrzeba taktyczna, to tak grałem. Myśląc o mojej karierze, to może to jest jakiś pomysł na mnie na dalszą karierę. Wiele zespołów gra piątką z tyłu, natomiast to pozycja, której trzeba dużo poświęcić. Zawsze mówiłem, że jestem prawym obrońcą, ale ta pozycja bardzo przypomina prawą obronę. Wiadomo, że są różne fazy meczów i żeby dobrze funkcjonować na niej na boisku, to trzeba kilka godzin pograć tak na treningu.
Wszyscy będą Cię o to pytać. Trudnym rywalem do gry w kadrze będzie Matty Cash, jeśli w ogóle postrzegasz się jako wahadłowego?
Wiesz co, no oglądałem tam jakieś mecze Premier League. Natomiast no… co Ci mam powiedzieć? Co bym nie powiedział, to będzie źle. Jakby nie patrzeć, to będzie to jakaś tam rywalizacja. Nigdy się rywalizacji nie bałem i się nie będę bał. Gramy do jednej bramki, bo będziemy grać w jednej reprezentacji - o ile trener mnie powoła i jego powoła. Wiadomo, że to trochę inne pozycje. Trener go będzie widział w roli wahadłowego, ja wszystkie mecze, które zagrałem do tej pory u trenera Sousy, to była gra w trójce - ja jako pół prawy stoper.
Nie wiem, co Ci mam powiedzieć. To jest na pewno wartość dodana dla naszej reprezentacji, natomiast są pewne czynniki, o których wolałbym się nie wypowiadać i powiedzieć "pomidor”. Mogę być nieobiektywny, a czasami lepiej powiedzieć mniej niż więcej. Będziemy grać do jednej bramki. Zdrowa rywalizacja jest fajna, bo pozwala się podnieść na wyższy level. Najważniejsze jest dobro reprezentacji Polski, a mam nadzieję, że z tego będzie ona korzystać.
Ten temat naturalizowania Polaków cię drażni czy mówisz tu właśnie "pomidor”?
Wiesz, nie chcę mówić o naturalizowaniu Polaków. Była sytuacja z Rogerem czy innymi piłkarzami, natomiast Matthew ma korzenie polskie i przez 25 lat, czy ileś, mógł się czuć Polakiem. Teraz wszystkie rzeczy poszły sprawnie i wszystkie rzeczy zostały wykonane. Mam nadzieję, że szybko się nauczy języka i będzie tutaj, tak jak mówiłem, wartością dodaną naszej drużyny. Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo nie jestem od tego.
W kontekście kadry patrzysz na siebie tylko jako jednego z tych trzech środkowych obrońców?
Graliśmy tak wszystkie mecze na EURO, graliśmy mecz z Anglią na Wembley, był mecz z Andorą. Zacząłem mecz z Albanią też w trójce.
Ostatnio na Twoje miejsce wskoczył Paweł Dawidowicz. Chodzi mi o to, czy Ty się dobrze czujesz grając bardziej w środku obrony.
Ja się czuję dobrze, bo to jest pozycja podobna do prawej obrony. Na pewno więcej swobody ma wahadłowy. Może gra tam jest przyjemniejsza. Na pewno na tej pozycji też mogę sporo dać kadrze i rozmawiałem o tym z trenerem Sousą. Wiadomo, że czy mecze na EURO czy jakiś błąd zaburza tę opiniotwórczość wśród kibiców. To nie może jednak burzyć całego obrazu. Trzeba jasno powiedzieć, że zawaliłem w meczu ze Słowacją, bo nie powinniśmy się dać tak ograć, natomiast co mogę teraz zrobić - głowa do góry i gramy dalej. Widzę w sobie umiejętności, które mogę dać reprezentacji na tej pozycji.