Bayern chciał stworzyć potężny komin płacowy dla Erlinga Haalanda. Wyciekły szczegóły propozycji
Bayern Monachium kusił Erlinga Haalanda wielkimi zarobkami. Mistrzowie Niemiec chcieli mu płacić blisko dwa razy więcej niż swoim najlepiej wynagradzanym zawodnikom.
Wtorkowy mecz Manchesteru City z Bayernem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów ma wiele podtekstów. Ze swoim byłym klubem zmierzy się Pep Guardiola. Być może jeszcze większą uwagę media poświęcają starciu obrony Bayernu z Erlingiem Haalandem.
Nie jest tajemnicą, że mistrzowie Niemiec usiłowali sprowadzić 22-latka. W Norwegu widzieli idealnego następcę Roberta Lewandowskiego.
Magazyn "Kicker" twierdzi, że Bayern kusił Haalanda olbrzymimi zarobkami. Był mu w stanie płacić aż 35 mln euro rocznie. Byłaby to zdecydowanie największa pensja w całej drużynie. Robert Lewandowski, który do końca zeszłego sezonu był najlepiej wynagradzanym piłkarzem monachijczyków, za sezon otrzymywał "tylko" 25 mln euro.
Bayern w sumie na Haalanda chciał więc wydać 250 mln euro. W tej kwocie zawierały się koszty pięcioletniego kontraktu, kwotę odstępnego oraz związane z transferem prowizje.
Brytyjskie media twierdzą, że Haaland w Manchesterze City zarabia na poziomie najlepiej opłacanych zawodników zespołu, czyli mniej więcej 425 tysięcy euro tygodniowo. "Daily Mail" twierdzi, że kontrakt gwarantuje Norwegowi liczne premie, które mogą podnieść "tygodniówkę" nawet do blisko miliona euro.
Nie brakuje opinii, że flirt Bayernu z Haalandem był jednym z powodów odejścia Lewandowskiego. Bayern ostatecznie nie kupił w miejsce Polaka żadnego środkowego napastnika.